Kiedy terapia/Praca w Polu/inne skuteczne metody NIE działają?

Wspaniale jest doświadczać przełomów, olśnień, transformacji, obserwować zmiany, które zadziewają się samoistnie po warsztatach lub sesjach bardzo głębokiej pracy u samych korzeni, u samego źródła… i przekraczać umysł, odzyskując tym samym Radość, Wolność, Obfitość i Zaufanie. Zdecydowana większość moich Klientów właśnie tego doświadcza – cudów, które przydarzają się lekko, natychmiast i nie można ich zakwestionować. O tym jest m.in. konkurs, gdzie opublikowanych zostało 7 prawdziwych historii potężnych transformacji osób, z którymi pracowałam. I o tym jest wszystko, o czym piszę i czym się z Wami dzielę – moje osobiste świadectwo tego, jak spektakularną zmianę dosłownie każdego aspektu osobowego życia, wywołuje mocne postanowienie WIDZENIA PRAWDY.

Na przestrzeni całej mojej pracy z własnym umysłem i z Wami, spotkałam kilka przypadków (wszystkie pamiętam osobowo i wszystkie mogę policzyć na palcach jednej ręki), które zamiast cudami, zakończyły się bluzgami, czyli projekcją winy i obarczeniem odpowiedzialnością za siebie mnie, metodę, czy nawet warunki atmosferyczne. I tu przychodzi do mnie stare powiedzenie, że „złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek u spódnicy”.

Nie bierz tego powiedzenia dosłownie, nie możesz być ani lepszy, ani gorszy, jeśli chodzi o rozwój własny. Tym, co decyduje o tym, czy zmiana pojawi się spektakularnie i odmieni wszystko w Twoim życiu, jest tylko i wyłącznie TWOJA OTWARTOŚĆ. Bowiem wyjściem z pułapki, w której nie ma drzwi i okien (o czym pisałam w artykule „Wolność jest OUTSIDE the box”), jest OTWARCIE.

Otwarcie umysłu OZNACZA, że TERAZ POSTANAWIASZ puścić wszystko, co wiesz. Nie bronisz ani za wszelką cenę, ani nawet w minimalnym stopniu, swojego zdania. Nie pragniesz się pokazać jako wielki, mądry, wykształcony, który zjadł zęby na metodach, terapiach i książkach. Tak naprawdę nie zależy ci już na niczym, oprócz POZNANIA Prawdy. I, co bardzo ważne, jesteś chętny i gotowy, aby zrezygnować z siebie, przyznać o sobie różne dewaluujące i stawiające cię w „złym świetle” rzeczy, zrezygnować ze swoich marzeń, mrzonek, strategii, które pozwoliły ci do tej pory przetrwać i które sprawdziły się lepiej, niż jakieś wcześniejsze wzorce, za każdym razem, kiedy rozpoznajesz w nich upór, zafiksowanie, niechęć lub strach przed puszczeniem, żal, złość, emocje (tak wkurzenie, jak i hurraoptymizm).

Tym, co STOI na przeszkodzie, aby się uwolnić, a więc aby przemiana mogła zaistnieć (nie ty ją robisz, nie ty ją stwarzasz, ona się zadziewa sama lekko, kiedy przestajesz oporować), jest NIECHĘĆ ZOBACZENIA PRAWDY.

Każde spotkanie, każda sytuacja, każda Chwila, w której jesteś, przynosi Ci wybór: WIDZIEĆ PRAWDĘ albo PROJEKTOWAĆ. Nic innego nie masz w całym swoim pozornym życiu do zrobienia, jak TEN wybór. Nawet, kiedy nie jesteś tego świadomy, i tak WYBIERASZ.

Widzenie Prawdy obwarowane jest strachem i wstydem – jeśli zawierzasz umysłowi, że jest się czego bać albo jest się czego wstydzić, wówczas wybór staje się dla ciebie jednoznaczny – PROJEKCJA. I spotykasz wszystkie konsekwencje swojego wyboru, czyli przede wszystkim NIC SIĘ NIE ZMIENIA. Schemat funkcjonuje nadal, a ty czujesz frustrację, złość, szukasz dalej (nadal nie znajdując), czujesz się uwięziony w pułapce bez wyjścia. Wtedy pragniesz bluzgać 😉

Jeśli jednak poprosisz o Prawdę i ustanowisz Ją jedynym, co ma Wartość. Jeśli będziesz gotów poświęcić dla niej wszystko, co masz, co znasz, co pozornie działa; jeśli przyjmiesz postawę ucznia, rozpoznasz w sobie dumę i schowasz ją do kieszeni, wybierając Pokorę, jeśli staniesz się sługą Życia bez pragnienia dla siebie jakichkolwiek korzyści, nawet, gdyby nikt miał nie zauważyć twoich dokonań i twojej osoby, zgodnie z uniwersalną zasadą działania Wszechświata, wedle której w Prawdzie wszystko jest dokładnie odwrotnie, niż ci (umysłowi) się wydaje, rozwiązaniem problemu: nikt mnie nie widzi – nie jest jeszcze usilniejsze staranie się o zostanie dostrzeżonym na zewnątrz, a pełna i pokorna zgoda na to, żeby nikt mnie nie widział. I to jest właśnie moment Przemienienia. Zaufanie, że kiedy NIE ZROBIĘ TEGO, CO MI SIĘ WYDAJE, ŻE PRZYNIESIE ROZWIĄZANIE, tylko postanowię zobaczyć i zaakceptuję żywą i stale obecną Prawdę o sobie – będzie TYM momentem, którego pragniesz: ulgi, radości, przekroczenia umysłu. Wtedy wszystko to, co stanowiło problem – znika. Dosłownie. Znika w świetle Prawdy, jakby tego nigdy nie było. Czyż nie o to właśnie ci chodzi?

I teraz prosty wybór: możesz się kłócić z tym, co tu napisane, dyskutować i dalej uciekać w projekcję, podpierając się swoją własną i powszechną logiką (racjonalnego umysłu). I nie ruszysz się ani o krok, a jedynie nakarmisz ego (ego nie zna pokory, oporuje przed nią pieniąc się).

Albo możesz zrobić coś inaczej, zaczynając od szczerej odpowiedzi na pytanie: czy ponad wszystko wybieram widzieć Prawdę, jakakolwiek by ona nie była? Czy mam świadomość, że każdy człowiek i każda sytuacja, której doświadczyłem i którą spotykam, jest LEKCJĄ MIŁOŚCI dla Mnie? Czy potrafię wybrać BYCIE MIŁOŚCIĄ w sytuacji, kiedy ego kusi czymś dokładnie ODWROTNYM?

Ot, cała zagadka nieskuteczności oraz rozwiązanie podane na tacy,
Jak zawsze TY wybierasz.

Z miłością ?
Dominika

Komentarze
bannersesja