Latem dostałam słoik najpyszniejszego hummusu pod słońcem. Przez ostatnie tygodnie próbowałam odtworzyć recepturę, nawet autorka podzieliła się ze mną przepisem, ale… to nigdy nie było to. Podczas jednej z prób wyszło mi coś genialnego, choć to zupełnie inny w smaku hummus niż ten który jadłam latem… Zaczynamy:
- 1 szklanka ugotowanej ciecierzycy
- pół szklanki oleju rzepakowego ŚWIEŻO TŁOCZONEGO (niestety trzeba się dowiedzieć kto w okolicy ma domową tłocznię albo poszukać w sklepach eko lub w innych, nietuzinkowych miejscach. Ten olej to absolutna podstawa i jemu zawdzięczam smak!)
- 2 nieduże ząbki czosnku
- szczypta soli
- garść pestek słonecznika
Przygotowanie:
Słonecznik wsypujemy na suchą, rozgrzaną patelnię i prażymy ok. 2 minuty wstrząsając patelnią/ przechylając ją. Szybko przesypujemy do miski, żeby się nie spalił.
Ugotowany hummus, czosnek, sól i olej wrzucamy do blendera i miksujemy na gładką masę. Musi się chwilę poblendować, żeby olej się „wkręcił”, a hummus nabrał puszystości. Kiedy skończymy wrzucamy prażone pestki słoneczniki i mieszamy łyżką. Można przełożyć do miseczki albo do wyparzonego słoiczka. Można jeść łyżką 😉
PS. Jeśli nie znajdziesz dobrego oleju napisz do mnie, przekażę namiar na dobrą tłocznię 😉
Komentarze