Kiedy próbujesz zrozumieć otaczający cię świat i to, co się wydarza w twoim życiu z poziomu umysłu, prędzej czy później natrafisz na mur. Próba wyobrażenia sobie tych wszystkich mechanizmów, przyczyn i konsekwencji, uwikłań psychologicznych i rodowych, próby pojęcia tego, co wyższe, mogą doprowadzić umysł do obłędu, strachu, braku zaufania. Może to wciągać w wewnętrzną archeologię, to znów prowadzić do odwracania wzroku i wyboru życia w słodkiej nieświadomości, która okazuje się niemożliwa, bo niemożliwe jest zapomnienie tego, co wiesz. Wówczas pojawia się wyparcie, a więc odczuwana udręka bez dostrzegania konkretnego powodu, niepokój i ewidentny brak wewnętrznej harmonii. I odbiciem tego stanu staje się twoje życie na zewnątrz- jest przepełnione niepokojem, lękiem, niepewnością, spotykasz ludzi i zdarzenia, których nie rozumiesz i których byś sobie nie życzył. A czasem spotykasz wtedy siebie w takiej odsłonie, której się najbardziej boisz.
Cały ten nieznośny dyskomfort, jaki odczuwasz wewnątrz i na zewnątrz siebie ma swój sens i cel – ma stać się dla ciebie impulsem do przekroczenia iluzorycznego i mocno ograniczonego świata wytworzonego i poznawanego przez ograniczony (niezdolny do prawdziwego poznania) umysł. Poszukiwanie rozpoznania i ulgi wewnątrz umysłu jest skazane na porażkę, gdyż nie ma tam tego, czego szukasz. Są tam jedynie jego własne wytwory, które podchwyciwszy twoją uwagę, wciągają cię jeszcze głębiej i głębiej w błędne koło myśli i uczuć, które są tworzywem strachu.
JAK SOBIE POMÓC?
Wyjście z jakiejkolwiek mentalnej pułapki jest zawsze ściśle związane ze zmianą perspektywy – szerszym spojrzeniem, wejściem na wyższe piętro wieży obserwacyjnej, poddaniem i puszczeniem tego, na czym zafiksował się umysł (czasem oznacza to całą dotychczasową wiedzę o świecie, którą posiadłeś i którą trzymasz w umyśle jako swój najcenniejszy skarb).
Wszystko ponownie sprowadza się więc do poszerzenia świadomości a jak i dlaczego tak to działa wyjaśnię w oparciu o poniższy rysunek.
U przeciętnego człowieka umysł świadomy stanowi ok 5% (czubek góry lodowej), a pozostałe 95% czyli wszystko, co wpływa na nasze myśli, zachowania, preferencje, decyzje, odczucia, a nawet na to, co nam się przydarza, pochodzi ze sfery podświadomej/nieświadomej (pisałam o tym w tekście 10 niezwykle ważnych rzeczy, które musisz wiedzieć o podświadomości)
W oparciu o to ujęcie umysłu świadomego i podświadomego możemy zredefiniować poszczególne elementy następująco:
Umysł świadomy – jest to Uważność, koncentracja na chwili obecnej, przytomna obecność tu i teraz, niepodążanie za myślami i opowieściami umysłu.
Podświadomość – w naszym ujęciu będzie to wszystko, czego nie jesteśmy konkretnie świadomi w danym momencie, a co na nas wpływa i nami steruje w ten czy inny sposób: od czynników psychologicznych (przekonania, uwarunkowania, traumy, blokady w ciele), poprzez czynniki pozornie zewnętrzne (to, co nam się przydarza, tzw. przypadki, ludzie, jakich spotykamy, sytuacja życiowa, symptomy i choroby itp.) po czynniki wyższego determinizmu, w które możemy wierzyć, jak m.in. wpływ zbiorowej podświadomości, geny, uwarunkowania karmiczne, boży plan („bóg tak chciał”), nagrody i kary od losu, przeznaczenie, wróżby, numerologia, uwikłania rodowe (powtarzające się schematy, z którymi pracuje psychogenealogia) itp.
Kiedy Uważność jest zawężona, powiedzmy do tych 5%, wówczas mamy poczucie, że cały zewnętrzny świat jest od nas odrębny, żyje własnym życiem, że nie mamy wpływu na to, co się dzieje „na zewnątrz”. Towarzyszy temu bardzo ograniczone poczucie sprawczości, a co za tym idzie, niepewność i strach. Dominującym odczuciem co do własnego życia może być poczucie beznadziejności, a szczęście postrzegane jest jako chwilowe, ulotne i uwarunkowane („w życiu piękne są tylko chwile”).
Wraz z rozwojem świadomości rozumianym nie jako kolekcjonowanie duchowej czy psychologicznej wiedzy o (to pokarm dla umysłu, który zatrzymuje cię w błędnym kole iluzji rozwiązania), ale jako doświadczaniem świadomej obecności i uważności w TEJ CHWILI, TERAZ, suwak oddzielający to, na co mamy rzeczywisty wpływ i czego jesteśmy świadomi od tego, co nami steruje i determinuje nasze życie, przesuwa się w prawo (patrz rysunek, druga oś). Nasza sprawczość wzrasta, budzi się zaufanie i pewność, doświadczamy wpływu podjętych decyzji na to, co się objawia w naszym życiu. Z tego punktu jesteśmy w stanie wyleczyć swoje choroby i dolegliwości, bo dostrzegamy ich związek z ukrytymi korzyściami, jakie z nich czerpiemy (w normalnym stanie świadomości związek ten jest ukryty w czeluściach podświadomości, a racjonalny umysł odrzuciłby natychmiast ewentualność, że takowy istnieje). Tu stajemy się świadomymi kreatorami własnego życia, widzimy więcej, a zatem słabnie opór, wewnętrzna buta i potrzeba bronienia własnej (a tak naprawdę ego) racji. Rozpoznajemy umysł i rozpoznajemy Obserwatora, a także potrafimy dostrzegać kiedy umysł przejmuje nad nami kontrolę i nawet, gdy dajemy mu się zwieźć, następują powroty „do domu”.
Moment oświecenia to stan pełnej uważności, kiedy nie istnieje nic poza tobą. A zatem nie istnieje nic, czego mógłbyś być jeszcze świadomy bądź nieświadomy. Te wszystkie kwestie, o które teraz mógłby zapytać twój umysł po prostu znikają, jakby ich nigdy nie było. To jak przejście do innego świata, w którym już nie obowiązuje żadne z dotychczasowych praw czy zasad. Zamiast tego pojawia się zupełnie spontanicznie radość, którą Eckhart Tolle nazwał „radością istnienia”. Doświadczasz jej każdą komórką ciała fizycznego, energetycznego i każdego innego, które jest dostępne teraz w twoim doświadczeniu.
Istnienia determinizmu pod jakąkolwiek postacią możesz doświadczać tylko w stanach pośrednich (pierwsza i druga oś na rysunku). W stanie oświecenia (pełnej uważności) nie jesteś w stanie doświadczać ani jego, ani jego przeciwieństwa, bo wszystko jest jednym, czystym, doskonałym, cudownym, radosnym, pełnym i kompletnym doświadczeniem siebie.
Z miłością,
Dominika
Komentarze