Prawda – dlaczego umyka?

PRAWDA NIE DOTYCZY ŻADNEJ RZECZY Z TEGO ŚWIATA, ALE JEST OBECNA W KAŻDEJ RZECZY

Jeśli poszukujesz Prawdy w czymkolwiek, co możesz nazwać, wskazać, uchwycić (np. w jakiejś koncepcji, w jakiejś praktyce, w jakiejś ścieżce, nauce lub naukach, medycynie, diecie, środku, religii etc.) – NIGDY jej nie złapiesz. Ona nie jest jedną, tą konkretną rzeczą, którą wreszcie odkrywasz, na którą trafiasz, która przynosi ulgę, którą możesz przekazywać innym lub sam ją od innych dostać/przejąć/nauczyć się.

Dopóki pozostajesz w tej postawie szukania: poszukujący i to, co jest do odnalezienia lub zostało już przez ciebie odnalezione, to znaczy, że nie pojąłeś, czym JEST Prawda.

Ta postawa, nawet jeśli odczuwasz siebie na „wysokim poziomie świadomości”, zakłada WYKLUCZENIE. Przyjmując bowiem cokolwiek jako TO, automatycznie odrzucasz nie TO – tworzysz dualne postrzeganie, które jest złudzeniem – tym jedynym, co Ciebie więzi.

Wśród rzeczy z tego świata, który widzisz oczami ciała, będziesz wyróżniał prawdę i fałsz według klucza, którego jedyną „mocą” jest osąd. A osąd jest zawsze wtórny.

Co to oznacza w praktyce? Mimo, iż pozornie rozróżniasz dobro od zła i całe twoje postrzeganie zawiera w sobie niekwestionowaną logikę, to nie zakwestionowałeś podwalin osądu – kto i na mocy czego przyjął, że coś jest dobre, a coś złe? W tym momencie umysł przynosi ci cały paradygmat, w którym pozostajesz uwięziony i bronisz go z całych sił tak długo, aż nie otworzysz się na najtrudniejszą dla umysłu ewentualność: WINA NIE ISTNIEJE.

O tym, że wina nie istnieje możesz przekonać się tylko w jeden sposób: wybierając widzieć Prawdę. I wówczas tam, gdzie bezwiednie postrzegałeś winę (np. w kimś, kto jest dla ciebie niedobry, złośliwy etc.) – przyglądając się temu komuś w taki oto sposób: skoro on taki jest, to co musi czuć, co nosi w sobie, że na zewnątrz przyjmuje taką postawę atakująco-obronną?
I wtedy WIDZISZ PRAWDĘ: widzisz krzywdę i ból tej osoby. Widzisz czym spowodowane są jej zachowania i tym samym przeistaczasz się w WIDZĄCEGO, czyli we współczucie, w Miłość, w zrozumienie. A każde „zło”, które jest tylko krzywdą, czyli brakiem miłości, w kontakcie z MIŁOŚCIĄ, która jest jedyną Prawdą, staje się Nią.

Tak uczysz siebie i innych, że WINA nie istnieje. Że to, co pozornie oczywiste, jest złudzeniem, że każde zło jest brakiem miłości i że jedynym, co jest do zrobienia, to ujrzeć TO w Prawdzie. Wtedy jedynym, co pozostaje, to Prawdziwa Miłość.

Tak długo, jak wydaje ci się, że Prawda albo Miłość polega na wybieraniu (= odrzucaniu), nie odnalazłeś Prawdy.

Patrzenie i WIDZENIE (zamiast osądu=wybierania=odrzucania) w twojej własnej codzienności, w każdej chwili pomiędzy pierwszym i ostatnim oddechem, ustanawia Prawdę Twoją jedyną Rzeczywistością, której budulcem jest to, że jesteś NIEWINNY = BÓG.

Z miłością ?
Dominika

Komentarze
bannersesja