Po czym poznasz, że osiągnąłeś pełnię szczęścia? (Odpowiedz na to pytanie, szczerze).
Często tok myślenia jest następujący: kiedy kupię to czy tamto, wtedy będę szczęśliwy… Kiedy już osiągnę to… wtedy będę szczęśliwy. Jeszcze tylko zrealizuję to… i będę szczęśliwy.
Czy widzisz, że to pułapka? Dlaczego? Bo łańcuch pragnień nigdy się nie kończy. (Zapytaj o to kogoś starszego wiekiem).
Czasem, kiedy do mojej świadomości dociera, że w umyśle znów powstało gniazdo warunkowania szczęścia, ROZBRAJAM je patyk po patyczku, gałązka po gałązce.
Na początku nie było łatwo, bo umysł fiksuje się na rzeczy i próbuje przekonać całą moją istotę, że to coś niezbędnego i koniecznego, by STAĆ SIĘ szczęśliwym. Same myśli i fantazje o posiadaniu Tego (przedmiotu, umiejętności, doświadczenia/przeżycia, papieru) rozchodzą się przyjemnym ciepłem po całym ciele.
W tym momencie jedyne co trzeba zrobić, to OCKNĄĆ się. To wymaga decyzji i MOTYWACJI. Oto ona:
Lepiej mieć ciastko i spokój czy myśleć o ciastku i być niespokojnym dopóki się go nie otrzyma?
Oczywiste, że SPOKÓJ ciała i ducha jest tym, czego najbardziej w życiu pragniemy. (Spokój ciała to brak choroby, spokój ducha to kres wszelkich poszukiwań i niewiadomych, ostateczne rozwiązanie).
Czyż nie lepiej czuć się tak, jak to sobie wyobrażamy, że będziemy się czuć, kiedy kupimy to czy tamto, zrealizujemy to lub tamto… już TERAZ, od razu? To by dopiero było, co?! Z poczucia braku, pstryk, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wprost do poczucia absolutnego spełnienia i szczęścia. Wyobrażasz to sobie??
POCZUCIE! Całe szczęście i wszystkie braki to w 100% subiektywne poczucie. „Jak mam zmienić to, jak się czuję? Przecież JA to CZUJĘ z całą autentycznością, realnością, szczerością i wpływem jaki to ma na moje życie.” No właśnie, po pierwsze poprzez dostrzeżenie, a następnie rozebranie całej tej samonapędzającej się konstrukcji, jaką stworzył złakniony poczucia szczęścia umysł (umysł, nie JA!). Patyk po patyczku, gałązka po gałązce. „Dlaczego mam ją rozbierać?” – zapytasz. – Bo to PUŁAPKA, studnia bez dna wypełniona rozczarowaniem, majakami i wszystkim tym, co przeciwne prawdziwemu i nieustającemu Szczęściu. Myślałeś kiedyś o tym?
„Apetyt rośnie w miarę jedzenia” – powiedziała kiedyś moja świetnie zarabiająca znajoma, kiedy zapytałam, czy raczej stwierdziłam, że teraz tu już pewnie nie wie co z takimi pieniędzmi robić.
Kiedy przychodzimy na ten świat nie mamy zupełnie nic, kiedy odchodzimy, zostawiamy tu wszystko. Decydując się na życie z poczuciem braku, z nieustającym JEŚLI… grzęźniemy w pułapce i w niej umieramy, bo ona nie ma końca, nawet śmierć niczego nie zmieni, jeśli ugrzęźliśmy. Ponownie rodzimy się w pułapce. Aby z niej wyjść potrzebna jest DECYZJA i motywacja.
Patyk po patyczku, gałązka, po gałązce.
Komentarze