Za każdym razem, kiedy nadajesz czemuś lub komuś wartość, tchniesz w tę Rzecz cząstkę swojej Duszy i tworzysz horkruksa*. Jednocześnie Ty Sam czujesz się pomniejszony.
Kiedy idziesz ulicą wielkiego miasta, mijasz setki ludzi, a większości z nich nawet nie zauważasz. Na Twoje samopoczucie nie wpływa to, w jakim akurat są nastroju, nawet tego nie odbierasz. Im ludzie bliżsi Tobie (emocjonalnie), tym większe wywołują poruszenie Twojego stanu wewnętrznego (pierwotnym stanem jest Spokój). Podobnie jak rzeczy – im coś jest Ci bliższe, choćby przez sam fakt, że posiadasz tę rzecz od dawna, tym silniejsze utożsamienie z tą rzeczą.
WGLĄD:
Jakiś czas temu przyjechali do mnie panowie ze skupu złomu, by odebrać starą kuchenkę i pralkę. Nie mieli lepszego pomysłu na zniesienie sprzętów z ganku, więc brutalnie zrzucili je ze schodów, roztrzaskując i obijając przy tym co tylko się dało. Mimo, iż nie byłam naocznym świadkiem tej sceny, poczułam coś, co można nazwać bólem. Zadałam sobie pytanie, czy gdyby to były zupełnie obce sprzęty, a cała sytuacja nie miała by ze mną nic wspólnego, czy też poczułabym ból widząc, jak sprzęty są traktowane. Wydało mi się, że niekoniecznie. Raczej patrzyłabym na to z poziomu obserwatora, coś się dzieje obok mnie. To z jakiego poziomu „patrzyłam”, kiedy słuchałam relacji o tym, jak się to odbyło, kiedy czułam ból? Zdałam sobie sprawę, że kiedy o tym słuchałam, BYŁAM TĄ PRALKĄ. Czułam ból, bo nieświadomie utożsamiłam się z nią i doświadczałam tego zdarzenia nie jako obserwator, a jako JA, której dzieje się krzywda.
To się dzieje za każdym razem, kiedy świadomie lub podświadomie nazywasz coś „MOJE”. Moja pralka, mój samochód, mój dom, mój kot, moje dziecko, moja mama, mój partner, mój współpracownik itp. Moja choroba, mój brak pewności siebie, moje problemy i przypadłości, moje cele i marzenia. Bez względu na to, jaki kierunek wartości nadajesz tej Rzeczy (czy jest to coś, co postrzegasz jako pozytywne i ważne dla siebie, czy wręcz przeciwnie, wartościujesz Rzecz jako coś uciążliwego, niechcianego), sam fakt, że Rzecz ta stała się dla Ciebie w jakiś sposób szczególna, wyróżniająca się na tle innych (np. ten konkretny człowiek spośród setek innych ludzi, którzy są dla Ciebie obojętni emocjonalnie), jest ściśle sprzężony z tchnieniem weń cząstki Siebie, oddaniem mu swojej Mocy i automatycznie czuciem się pomniejszonym, kiedy jesteś od tej Rzeczy oddzielony lub gdy ona przemija i znika z Twojego życia. Kiedy nadałeś Rzeczy wartość, automatycznie stała się dla twojego podświadomego odczucia, częścią ciebie, i pozostanie tak dopóty, dopóki świadomie jej nie „puścisz”. Taki stan rzeczy może się utrzymywać przez wiele lat, a nawet przez całe życie.
W ten sposób każdego dnia rozszczepiasz siebie, bezrefleksyjnie nadając wartość coraz większej ilości Rzeczy na zewnątrz Ciebie, ożywiasz je i sprawiasz, że teraz one mają nad Tobą władzę – bo Twoje samopoczucie zależy od nich wszystkich, a w Prawdzie wiesz, że żadna z nich nie jest trwała. Nad żadną z nich nie masz kontroli – a to najbardziej boli.
Odzyskiwanie Siebie, o którym bardzo często piszę i mówię, polega na świadomym namierzaniu swoich horkruksów (ich przebłyski pojawiają się raz po raz, kiedy władzę nad Tobą przejmują tzw. odmienne stany świadomości: m.in. gniew, żal, tęsknota, poczucie osamotnienia, depresja etc.) i odczynianiu tego, co zostało w nie tchnięte poprzez danie sobie tego, co w nich ukryte, a co stanowiło podświadome poczucie deficytu – szukałeś na zewnątrz tego, co sam ulokowałeś na zewnątrz. Oczywiste jest, że gdybyś był świadomy, nigdy nie grał byś w ten sposób ze sobą w kotka i myszkę, organizując sobie wieczne cierpienie.
Zapraszam Cię do pracy ze swoimi horkruksami, bo cokolwiek jest dziś twoim problemem, rozwiążesz go tylko odzyskując w pełni Siebie.
*Horkruksy – nazwa pochodzi ze świata Harrego Pottera, opisanego przez J.K. Rowling. Voldemort, aby zapewnić sobie nieśmiertelność rozszczepił swoją duszę na 7 części, które ulokował w cennych przedmiotach i ważnych dla siebie istotach – horkruksach.
Z miłością
Dominika
Komentarze