Słowa mają tę wspaniałą i pewną właściwość, że znaczenie nadaje im doświadczenie. Oznacza to, że dopóki nie PRZEŻYJESZ tego, co kryje się za danym słowem, pozostaje ono niedoprecyzowaną koncepcją, czymś na kształt świętego grala, obwarowanym niepewnością, wątpliwościami i bardzo łatwo wpaść tu w pułapkę wiecznych poszukiwań. Szukasz wyobrażonego znaczenia, ale nigdy go nie odnajdziesz, gdyż praktyczne znaczenie jest czymś, czego nie jesteś w stanie sobie wyobrazić. Dopiero kiedy DOŚWIADCZYSZ, rozpoznajesz, że to TO!
Jednym z takich słów, których zrozumienie i znaczenie jest kluczowe dla życia w Zaufaniu, a jednocześnie tak rozpowszechnione jest jego znaczenie konceptualne, które jest w istocie interpretacją, a nie prawdą, jest słowo AKCEPTACJA.
Czym w istocie jest AKCEPTACJA, która, właściwie rozumiana, stanowi clue rozwoju świadomości i odkrycia, o co chodzi w przeżywaniu ludzkiego życia?
Podstawowy błąd wynikający z niewłaściwej, acz rozpowszechnionej interpretacji, dotyczy przedmiotu akceptacji – czyli co tak naprawdę mam akceptować? Co w ogóle jest możliwe, by to akceptować (bo jeśli próbujesz akceptować coś, co nie jest możliwe do zaakceptowania, wówczas następuje WYPARCIE, nieszczerość z samym sobą, próby kontroli tego, czego nie da się kontrolować).
Zauważ, że okoliczności zewnętrznych akceptować nie możesz. One po prostu są jakie są i to, czy je akceptujesz czy nie, nie ma żadnego znaczenia, czyli nie jest SPRAWCZE. Skupianie się w pracy nad sobą na tym, aby akceptować okoliczności zewnętrzne jest tkwieniem w pułapce (dualizmu), rozdrabnianiem się i aprobowaniem przekonania/wiary w to, że istnieje jakiś zewnętrzny świat, niezależny od ciebie, zdolny cię skrzywdzić, zaatakować, pełny kontentu, który nie jest tobą.
Dopóki przedmiotem akceptacji czynisz cokolwiek na zewnątrz ciebie, podtrzymujesz wiarę w projekcję i nadajesz jej moc (to akurat jest SPRAWCZE).
Zauważ, czego dotyczą rozważania, akty obserwacji i akty woli – punktem wyjścia bynajmniej nie jest stan zastały – czyli rzeczywistość, w której żyjesz (kiedy o niej rozważasz – osądzasz), a TO, CO SIĘ TAK NAPRAWDĘ WYDARZA (spojrzenie z lotu ptaka): na czym skupiam uwagę? Na tym, co pozorne, na zewnątrz, czy na tym, co prawdziwe, co WE MNIE?
Jedyną PRAWDZIWĄ „rzeczą”, do jakiej masz stały dostęp, jest TO, CO CZUJESZ w danym momencie. I to jest jedyna Rzeczywistość, tak na marginesie. A cała sprawczość jest konsekwencją tego, na ile (tę) Rzeczywistość UZNAJESZ. Tym też jest MIŁOŚĆ do siebie, czyli Miłość, jakiej doświadczasz w swoim przeżywanym życiu „z zewnątrz”. To wszystko nie jest rozdzielne – ognisko całej sprawczości i całej kreacji twojego własnego życia, jest w Twojej otwartości i bezwarunkowym uszanowaniu Rzeczywistości, czyli swoich UCZUĆ, które SĄ w każdym Tu i Teraz.
I AKCEPTACJA dotyczy właśnie tych UCZUĆ, tego, co w Tobie. Wydarzają się tam różne reakcje, różne impulsy, różne dążenia, pragnienia, opory i wszelkie zdarzenia, które chcą się zadziać (różne wyrazy siebie) – część z nich uznajesz jako swoje i na nie pozwalasz, a części zaprzeczasz (nie mogę sobie pozwolić na złość, na takie „nieuduchowione reakcje”, na niezdrowe jedzenie, na to, żeby chcieć czegoś dla siebie, na próżność, na chciwość, na wyuzdanie, na nienawiść, na bycie głupim” itp. itd.)
Kiedy pilnujesz „siebie”, pilnujesz tak naprawdę swojego wizerunku – z czego nie zdajesz sobie sprawy – wówczas NIE AKCEPTUJESZ. Nie akceptujesz SIEBIE w całości. Siebie takiego, jakim jesteś – czyli w praktyce, takiego, jakim pragniesz (Ty Prawdziwy) się wyrażać w danym tu i teraz. Zwróć uwagę, że nigdy nie wiesz, co się będzie chciało przez ciebie wyrażać, dopóki nie zacznie CHCIEĆ SIĘ wyrazić. I wówczas akceptujesz tylko pewne wyrazy (zgodne z tym, co osądzasz, że może się wyrazić), jednocześnie nie akceptując niektórych (tych, które osądzasz, że nie mają prawa na wyraz, że są złe, nie do przyjęcia, wymagają korekcji, musztry, „naprawienia”, „przepracowania” etc.).
AKCEPTACJA w istocie oznacza PRZESTRZEŃ. Bezgraniczną przestrzeń na WSZYSTKIE wyrazy Twojego Serca w każdym Tu i Teraz. Akceptacja jest wycofaniem świadomości z poziomu utożsamienia z ciałem (dualizm, osąd, dwa, pozwalanie i zabranianie, zgoda i oporowanie), do miejsca, w którym wszystkie wyrazy siebie są nieosądzone, na wszystkie jest taka sama zgoda. To przestrzeń współczucia do siebie, życzliwości i otulenia miłością WSZYSTKIEGO w Tobie.
A co w środku, to na zewnątrz (jako w niebie, tak i na ziemi). Kiedy pozwalasz na te wszystkie wyrazy Z MIŁOŚCI, bo wiesz, że ONE SĄ PRAWDĄ, a zaprzeczanie im („muszę się naprawić w tym a tym aspekcie, w tej a tej reakcji”) to zaprzeczanie Prawdzie = blokowanie przepływu, wówczas wychodzisz POZA wszystkie scenariusze i historie, które są bez znaczenia, bo są tylko odzwierciedleniem Twojej AKCEPTACJI SIEBIE. Kiedy stajesz TU, obserwujesz rzeczy z miejsca, w którym nic „z zewnątrz” cię nie dotyka, bo JESTEŚ czystą świadomością, a nie tym, kto jest uwikłany w grę, wówczas doświadczasz cudu zmiany z patrzenia oczami ciała, na WIDZENIE = ŚWIADOME TWORZENIE.
I wtedy wszystko to widzisz, wszystko to wiesz, wszystko jest proste i oczywiste.
Nic nie wydarza się w próżni. I nic nie jest po kolei. Nie ma przyczyny i skutku. Nie ma karmy. Nie ma supłów, węzłów, blokad i nieodkrytych historii, determinujących „twoje życie”. Widzisz jak na dłoni, że wszystko dzieje się równocześnie, bo wszystko jest efektem–odbiciem-promieniowaniem jedynej „rzeczy”, która zależy i należy do Ciebie: Przestrzeni, jaką dajesz niekończącym się i niepodlegającym zmianie, wyrazom Siebie.
Z miłością ?
Dominika
Komentarze