Słowo „luzik” przyszło do mnie podczas ostatniej sesji pracy z ciałem.
Dzisiaj zrobiłam sobie dzień uważności. Dla siebie i na własny, prywatny użytek. Od otwarcia oczu kiedy tylko pamiętałam, stawałam się czynnością, którą aktualnie wykonuję: ubieraniem kurtki, skrzypiącymi chodzeniem po śniegu, zmywaniem talerzyka, uśmiechem pod nosem, rozmową telefoniczną, nawet radosną atmosferą w pokoju, a to już było dosyć niezwykłe.
W tej uważności był ów „luzik”, który mało znałam. Był czymś, za czym tęskniłam. Czymś, co mnie wzruszało.
Ten „luzik” na zakończenie dnia, a był to wyjątkowy, piękny, fascynujący i pełen cudów dzień, podsunął mi coś takiego:
<Sprytny poradnik dla odchudzających się>
Wszystko, co musisz wiedzieć, to że istnieje niezawodny KLUCZ. Wystarczy, że posłużysz się nim do czegokolwiek, co zamierzasz zjeść. Ten klucz to… KOLA!
Jak to działa? Nie jedz niczego, co ma w sobie słowo KOLA.
Przykłady:
Koka KOLA
czeKOLAda
KOLAcja
(sprytnie to wymyślili, prawda?)
Komentarze