Czym jest dbanie o siebie i jak je praktykować?

Projekcja
Nieczęsto spotykam ludzi, którzy naprawdę potrafią o siebie zadbać i czynią to w praktyce. Ci, którzy to robią, zwykle nie potrzebują mojej pomocy. Ta obserwacja skierowała mnie ku przypuszczeniu, że umiejętność zadbania o siebie jest podstawą budowania szczęścia własnego i tych, na których nam zależy. Ośmielam się rozszerzyć ten pogląd twierdząc, że dbanie o siebie (własną Jaźń) jest podstawą, przyczyną i skutkiem zarazem szczęśliwego i spełnionego życia, obejmującego cały kontekst, w jakim się znajdujemy i znajdziemy w przyszłości.

Wydaje się, że powszechna nieumiejętność i nie czynienie tego jest wynikiem wypaczonego rozumienia idei dbania o siebie. Problem rodzi się z chwilą, kiedy przyjmujemy za pewnik, że czyjeś szczęście jest oddzielne od szczęścia własnego. Patrzenie na relacje z perspektywy tego rozgraniczenia pociąga za sobą podświadomą złość i frustrację. Albo czujemy, że się poświęcamy, że w naszym życiu liczą się wszyscy oprócz nas, że zupełnie zatracamy siebie (co w istocie czynimy) – to taki punkt, w którym np. strudzone „matki-polki” zdają sobie sprawę, że całe życie poświęciły innym, albo punkt, w którym osoby opiekujące się kimś całe życie (np. przewlekle chorym bliskim) nagle orientują się, że poza tą jedną rolą nie znają żadnej innej, nie doświadczyły siebie w innych, cudownych życia aspektach. Albo mamy nieustanne poczucie winy, że zamiast robić coś dla kogoś, skupiamy się na własnym interesie. Żadna z tych życiowych dróg nie wiedzie do szczęścia i spełnienia. Jakiekolwiek modyfikacje i zmiany w życiu nie przyniosą oczekiwanych rezultatów, jeśli trwać będziemy w przekonaniu, że jedyny dostępny nam wybór to między szczęściem czyimś a własnym. Będziemy się miotać między poczuciem straty i poświęcenia, a poczuciem nagannego egoizmu. Będziemy w pułapce, z której nie ma wyjścia, a każdy wybór rozchodzi się o wybranie mniejszego zła w danym momencie. Innymi słowy: i tak źle i tak niedobrze i przypuszczam, że już to czujesz intuicyjnie.

JAK WYJŚĆ Z PUŁAPKI?

To, jak zawsze, wiąże się z przekroczeniem pewnego poziomu świadomości w tym obszarze, a więc z rozwojem, który jest Ci dostępny tu i teraz, po przeczytaniu dalszej części artykułu.

Pierwsze i najważniejsze jest zrozumienie uniwersalnej zasady rządzącej Wszechświatem: wszystko, co Cię otacza jest odbiciem tego, jaki jesteś, a ściślej, jaki decydujesz się, że jesteś. Bo decydujesz o tym w każdej chwili, nawet teraz.

Zasadę tę poznałeś doświadczalnie nie raz: kiedy uśmiechasz się do świata, świat odwzajemnia Twój uśmiech, kiedy dajesz bezinteresownie, tobie jest dawane zewsząd, kiedy skąpisz, świat Ci skąpi (pieniędzy, życzliwości, okazji), kiedy jesteś pełen radości, radość jest wszędzie wokół. Opanowując tę zasadę, najpierw incydentalnie, obserwujesz, jak dzieją się cuda. Jeśli zechcesz praktykować ją świadomie, z czasem będziesz w stanie w pełni objąć kontrolę nad swoim życiem, tym, co Ci się przydarza, kogo spotykasz, czego doświadczasz. Innymi słowy: stajesz się jedynym kreatorem Twojej rzeczywistości. Warto wspomnieć, że „czas”, o którym mowa to jedynie odległość, jaka dzieli Cię od podjęcia decyzji, że chcesz żyć w ten właśnie sposób. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stało się to właśnie TERAZ i byś mógł doświadczać kreacji od tej pory, jeśli jest to Twoim życzeniem.

Z tej uniwersalnej zasady wynika prosty fakt: to Ty decydujesz o tym, jak będzie się wiodło Twoim bliskim, osobom, na których Ci zależy, twojemu otoczeniu, nawet Twoim zwierzętom. To Ty decydujesz co Wam się przytrafia, jakie otwierają się przed Wami możliwości, czym wypełnione jest Wasze życie. Decydujesz o tym w tym samym momencie, kiedy decydujesz o sobie. Wybierając to, jaki lub jaka jesteś, wybierasz równocześnie to, co przypada w udziale całemu kontekstowi, w którym się znajdujesz. Wszelki opór, który może się pojawić, kiedy czytasz te słowa, i który pojawia się od tysięcy lat u przedstawicieli rasy ludzkiej, jest związany z niegotowością do wzięcia odpowiedzialności za to, co się dzieje i co się przydarza. To odpowiedzialność nie tylko za to, co przydarza się Tobie [wstaw swoje imię], ale i Twoim bliskim, Twojemu społeczeństwu, światu, w którym żyjesz… Pomyśl o daleko idących konsekwencjach tej zasady, ale i o całym dobru, jakie ze sobą niesie świadome życie w zgodzie z nią.

Echo tego, co tu opisałam zamieściłam w prywatnym poście na Facebooku z 19 listopada 2015 roku w reakcji na ówczesne wydarzenia w Polsce i na świecie. Był to jeden z pierwszych tekstów, który „do mnie przyszedł” i czytając go dziś wcale nie stracił na aktualności.

Nie przypadkiem czytasz ten artykuł i wcale nie jest „dziwne”, że czujesz teraz jak Twoje serce szybciej bije. To naturalna reakcja na Prawdę, która jest Ci bliska jak Ty sam, tylko o tym zapomniałeś. Jeśli jesteś gotów, zrobisz z niej dobry użytek, a jego echo długo nieść się będzie.

JAK PRAKTYKOWAĆ?

Od czegoś trzeba zacząć i niech to będzie coś łatwego i dostępnego od ręki. Znajomość i zawierzenie powyższej zasadzie to świetna motywacja, którą warto mieć zawsze „z tyłu głowy”. Zadaj sobie pytanie: co z tego, co aktualnie JA myślę/robię/nie robię przeszkadza mi w odczuwaniu szczęścia i radości. Następnie skup się dokładnie na tym i wprowadzaj zmiany, które mają na celu usunięcie przeszkód, mając na uwadze własne dobro. Dotyczy to tak sytuacji, która ma miejsce w Twoim życiu, jak i codziennych, drobnych sytuacji, które, jak może Ci się wydawać, nie mają szczególnego znaczenia. To w nich właśnie najłatwiej będzie Ci wprowadzać zmiany i praktykować dbanie o siebie. Np. jeśli jest Ci zimno, ubierz się, jeśli jesteś głodny – zjedz lub poproś o jedzenie, jeśli przeszkadza Ci hałas – zadbaj o to, by przestał dobiegać Twoich uszu, jeśli jest Ci niewygodnie – znajdź dla siebie wygodne miejsce, pozycję, postawę, jeśli czujesz ciężar – odłóż go, jeśli czujesz napięcie – puść, jeśli robisz coś dla Ciebie niewygodnego – przestań to robić natychmiast, a w przyszłości nie wchodź w to w ogóle itp.

Choć może się to wydawać w tej chwili dla Ciebie obce, nie masz nic do stracenia. Jakby o tym nie pomyśleć, możesz tylko zyskać. Bo czyż nie robisz rzeczy dla kogoś po to, by samemu poczuć się szczęśliwym, dowartościowanym, otrzymać to, co dla Ciebie ważne, czymkolwiek to jest i jakkolwiek tego nie nazwiesz? Cały sekret tkwi w przeformułowaniu tego, co postrzegasz jako przyczynę, a co jako skutek.

Z miłością
Dominika

Komentarze
bannersesja

4 KOMENTARZE

  1. Dominiko, świetny tekst! Jestes cudownie prowadzona! Doslownie jakbym czytala „Rozmowy z Bogiem”. Wspaniale, że jesteś!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here